Białe łzy
marca 23, 2018
5
Hari Kunzru
,
literatura współczesna
,
męskim okiem
,
nowości wydawnicze 2018
,
Wydawnictwo W.A.B.
Chęci tworzenia nie można odmówić głównemu bohaterowi książki Hariego Kunzru „Białe łzy”. Seth jest młodym człowiekiem, próbującym, poprzez słuchanie, nagrywanie i przetwarzanie starych bluesowych utworów, dotknąć muzycznego absolutu. Poznajemy fabułę głównie jego oczami, w atmosferze niemalże onirycznych opisów doznań, przemyśleń, skłębionych emocji głównego bohatera. Twórczość nie daje jednak wolności Sethowi (może dlatego, że to bardziej poszukiwania, przetwarzania?) - jest uzależniony - nie tylko finansowo - od swojego przyjaciela Cartera, a także – ze względu na uczucia (a bardziej przez lata niezrealizowany popęd seksualny) - od jego siostry Leonie.
To nie wszystko, Seth wkrótce uzależnia się od ducha - wspomnienia - piosenki nieznanego bluesmana z lat 20. XX w., Charliego Shawa. W tym momencie pojawia się wątek z pogranicza obłędu czy fantastyki, przyspieszający tempo akcji, wprowadzający innych narratorów - starego kolekcjonera płyt bluesowych - JumpJima, a wreszcie spiritus movens całej historii - Shawa.
Zakończenie, przynajmniej dla mnie, było przewidywalne i rozczarowująco słabo uzasadnione pod względem psychologicznym. Studium obłędu, wyobcowania, a w końcu bunt, prowadzący Setha do postąpienia niczym bóstwo z antycznej tragedii - w sposób zdecydowany rozwiązującego nawarstwiony problem - z pewnością nie dorasta poziomem do chociażby „Obcego” Camusa. A główny bohater ma zadatki na obcego...
Pod względem warsztatu, nie można autorowi i tłumaczowi odmówić sprawności w kreowaniu życia wewnętrznego Setha w pierwszej części książki. Później autor rezygnuje w dużej mierze z tych zabiegów - wprowadza wspomnianych kolejnych narratorów, podkręca bieg wypadków, prowadząc do istnego trzęsienia ziemi w samej końcówce. Rozumiem celowość tych zabiegów, ale szkoda, że ucierpiała na nich warstwa narracyjna, zgubiło się gdzieś lepsze uzasadnienie czynów Setha (opis obłędu bohatera niestety przypomina narrację z książek fantasy). Niedosyt miałem również za dość pobieżne ukazanie południowo-wschodnich stanów USA (oraz porównanie ich na przestrzeni kilkudziesięciu lat) w czasie podróży głównych bohaterów przez tamte rejony.
Mimo tych niedociągnięć polecam tę książkę. Zwłaszcza dla miłośników starej muzyki, smakowania kilku ciekawych wzmianek o bluesmanach z lat 20. i 30. XX wieku. Także styl i poziom tłumaczenia pomagają w szybkim przejściu przez historię Setha i Shawa. Z drugiej strony - trochę brakuję konsekwencji (cierpliwości) autorowi w bardziej przekonującym rozwinięciu historii, a wątek segregacji rasowej w USA - koniec końców kluczowy dla książki - został przedstawiony bardzo pobieżnie.
Dobra książka, gdy czekamy na premierę znakomitej książki.
T.C.
Tym razem zdecydowanie podziękuję.
OdpowiedzUsuńNo trudno ;)
UsuńLubię powieści, których akcja dzieje się w przeszłości, ta pozycja mogłaby mnie zainteresować, chociaż szkoda że wątek segregacji rasowej nie został rozwinięty
OdpowiedzUsuńAkcja rozgrywa się w nawet w trzech „epokach”. Co do segregacji rasowej - zawsze można przeczytać / wrócić do „Idź, postaw wartownika” Harpera Lee (wg mnie nr 1 w tym temacie) czy „Zabić drozda” tego samego autora (plus znakomity film z Gregorym Peckiem).
UsuńZabić drozda mam w planach, ale coś innego zawsze mi wpada do przeczytania
Usuń