Dobra Córka



"Dobra córka", co już widać po samym tytule, nie należy do typowego zbioru męskich lektur. Z tego powodu pewnie nie będzie dla was zaskoczeniem, gdy przyznam się, że jest to mój pierwszy raz ze znaną i lubianą Karin Slaughter, autorką wielu bestselerowych kryminałów i thrillerów. 

Punktem wyjścia dla tej powieści, jest tragiczny w skutkach napad na jedną z amerykańskich małomiasteczkowych rodzin. Do domu Państwa Quinn wkraczają bandyci szukający zemsty na ojcu głównych bohaterek, nastoletnich wówczas Charlotte i Samanthy. Jest on adwokatem, ale dość nietypowym, ponieważ obrał sobie za cel bronić wszystkich tych, których obrony nikt się nie podejmuje. To oczywiście wiąże się nie tylko z niezrozumieniem otoczenia, ale z powiększającą się liczbą śmiertelnych wrogów. W wyniku nieoczekiwanych wypadków podczas napadu, ginie matka dziewczynek, a każda z sióstr otrzymuje rany, fizyczne jak i psychiczne, które mają się już nigdy nie zagoić.

Właściwa część powieści toczy się mniej więcej 30 lat później. W miasteczku dochodzi do kolejnej masakry, a ta staje się punktem zwrotnym dla obu poróżnionych ze sobą sióstr oraz nieuniknionym powrotem do mrocznej przeszłości, ciągle kryjącej wiele bolesnych tajemnic.




Historia dwóch sióstr, co widać po tym krótkim opisie, jak w rasowym thrillerze zaczyna się bardzo mocno. Wydarzenia są tym bardziej dramatyczne, również dla takiej męskiej duszy jak moja, że dotyczą przeżyć bezbronnych dzieci. Szybko orientujemy się, że to nie nagłe zwroty i akcja są tu wyznacznikiem jakości, oraz tym co przede wszystkim przykuwa do lektury. Siła książki, mimo ciekawej lecz nieidealnej części kryminalno-detektywistycznej, tkwi od samego początku w świetnie nakreślonej psychologii postaci. Jest to ten dziwny przypadek, gdzie z czasem zauważamy, że głównym wątkiem nie są wcale te wydarzenia o których cały czas myślimy, lecz bitwa jaką kluczowi bohaterowie muszą stoczyć w swoich głowach.
Kuksnął ją łokciem w bok, aż w końcu uśmiechnęła się niechętnie- Pamiętam, jak twoja mama powiedziała mi kiedyś: Russel, przed śmiercią muszę rozstrzygnąć, czy wolę być szczęśliwa, czy mieć rację



Niektórzy mogą stwierdzić (co widać po wielu recenzjach), że autorka wręcz "epatuje" tym co siedzi wewnątrz Charlotte i Samanthy i że takie przedłużające się opisy, dialogi czy np. wiele technicznych wtrąceń (to taki znak rozpoznawczy bardzo inteligentnej Sam) niby odchodzących od tematu, śmiało można by skrócić. Ja jednak uważam, że jak mało gdzie wszystko jest tu na swoim miejscu. Wiele razy łapałem się na tym, jak niby mało istotny element z wielu stron wstecz, był wykorzystywany i odgrywał bardzo istotną rolę w budowaniu postaci. Wszystko to sprawia, że po ukończeniu książki miałem przeświadczenie obcowania z naprawdę rzeczywistymi osobami.



Pominę warsztat pisarki, bo gdyby nie był świetny to z pewnością długo przy tej powieści, jakby nie było bardziej psychologicznej, nie wysiedziałbym. Pochwalę za to rzecz mniej oczywistą. A są to walory etyczne, moralne. Bohaterowie na kartach tej powieści muszą dokonać wielu bardzo ciężkich wyborów. Nic tu nie jest czarno-białe i nic nie przychodzi łatwo. Rzecz nawet najbardziej oczywista, po jakimś czasie już taka dla nas nie jest. Takie przedstawienie sytuacji pobudza również czytelnika do pewnych rozważań, a to jest w książkach zawsze piękna sprawa.
- Psy są głupie. To znany fakt. Ale kot... Codziennie musisz zasłużyć na jego szacunek. Stracisz go i... - Rusty pstryknął palcami. - Tym była dla mnie twoja mama. Moim kotem. Dzięki niej mój kompas wskazywał prawdziwą północ.


Kończąc, mimo że Karin Slaughter w "Dobrej Córce" korzystając ze znanych już w literaturze motywów prochu nie wymyśliła, to pamiętajcie, że nie najważniejsze jest to, co widać na pierwszy rzut oka. Odkrycie kluczowych wartości tej powieści kosztuje sporo uwagi i energii, ale gwarantuje, dla takiego ładunku emocjonalnego naprawdę warto.

Pozdrawiam

T. 



Za egzemplarz recenzencki dziękujemy



INFORMACJE O KSIĄŻCE: 

Tytuł: Dobra Córka
Autor: Karin Slaughter
Data wydania: 11 października 2017
Gatunek: thriller, sensacja, kryminał
Wydawnictwo: Harper Collins
Liczba stron: 560

Ocena Księgozbioru:
8/10


12 komentarzy:

  1. Mam w planach przeczytanie tej książki, bo myślę, że to coś dla mnie. ;) Świetne zdjęcia i piękny kot na nich. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zainteresowała mnie mnie ta książka dzięki Twojej recenzji. No i skoro taki śliczny kociak ją rekomenduje, to kocie czytanie jest zobowiązane ją przeczytać.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha faktycznie, teraz już nie masz wyjścia :D
      Dziękuję za miłą opinie i pozdrawiam :)
      Tomek

      Usuń
  3. Brzmi ciekawie. Zapisuję sobie tytuł, żeby nie przegapić. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję że się spodoba. Ja z pewnością zajrzę do innych tytułów Karin Slaughter, bo z tego co czytam są jeszcze lepsza.
      Pozdrawiam
      Tomek

      Usuń
    2. "Moje śliczne", rewelacyjne, dobrze też mi się czytało "Ofiarę". :)

      Usuń
    3. Dzięki za rekomendację, wpisuje na listę ;)

      Usuń
  4. Jeśli masz ochotę przeczytać inne książki tej Autorki, to już jest dużą rekomendacją! A ten tygrys rzeczywiście cudny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Kasia, czasami mam wrażenie, że jedyne co ten kot robi oprócz spania to dobrze wygląda:)
      Tak jak wcześniej pisałem, skoro wiele osób piszę, że wcześniejsze powieści tej autorki były jeszcze lepsze, to po prostu nie mam wyjścia.
      Pozdrawiam
      Tomek

      Usuń

Copyright © 2014 Ksiegozbiór , Blogger
blog
blog