Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nagrodzone. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nagrodzone. Pokaż wszystkie posty
Koniec śmierci

Koniec śmierci



Wreszcie przyszedł ten moment, kiedy to mogę się cieszyć z ukończenia jednej z najlepszych trylogii sci-fi jakie dane mi było poznać. Wszystkich którzy nie mieli jeszcze okazji zapoznać się z tym dziełem chińskiej literatury, zapraszam do recenzji „Problemu trzech ciał” i „Ciemnego lasu”, natomiast pozostałych nielicznych do recenzji ostatniego tomu cyklu „Wspomnienie o przeszłości Ziemi” 

Aby nie psuć nikomu radości z odkrywania zawiłej i pełnej zwrotów fabuły, przypomnę tym co „Ciemny Las” mają już dawno za sobą, to co najistotniejsze. 
Ziemia nie zdołała uniknąć spotkania z przybyszami z kosmosu, ale dzięki szantażowi powiadomienia Wszechświata o położeniu Trisolaris, stworzyła prowizoryczny, ale jak się okazało dosyć trwały pokój i równowagę między dwoma cywilizacjami. Teoretycznie wszystko wydaje się iść w dobrym kierunku. Dzięki nietypowej symbiozie Ziemianie i Trisolianie przeżywają potężny wzrost cywilizacyjny i kulturowy. Oczywiście nic nie może wiecznie trwać, tak i w tym przypadku wiele osób zdaje sobie sprawę, że nie można zaprzestać prac dotyczących rozwoju nauki, dających szanse na wyjście z tego pata obronną ręką. 


Kolejna część trylogii to również kolejny główny bohater opowieści. Tym razem jest to fizyczka Cheng Xin, która dzięki swojej ciężkiej pracy dołączyła do ścisłego grona osób decydujących o wprowadzeniu najważniejszych dla Ziemi programów naukowych. Jej losy i decyzje, podobnie jak u Wpatrującego się w Ścianę z poprzedniego tomu, są ściśle związane z „być albo nie być” całej cywilizacji ziemskiej. Inna trochę jest natomiast budowa całej historii. Nie jest już tak poszatkowana, praktycznie cały czas jesteśmy z główną bohaterką. Nowością jest coś na miarę przeplatającego się przez kolejne rozdziały dziennika, opisującego co dzieje się na Ziemi w sposób bardziej zdystansowany i „suchy”. 

"Nie mam już wiele do powiedzenia poza przestrogą.
Życie zrobiło milowy krok, kiedy wyszło z oceanu na ląd, ale te pierwsze ryby, które wspięły się na ląd, nie były już rybami.
Podobnie ludzie przestaną być ludźmi, gdy naprawdę wkroczą w kosmos i uwolnią się od Ziemi. A więc do wszystkich tu obecnych kieruję te słowa: Kiedy pomyślicie o wylocie w przestrzeń kosmiczną bez oglądania się za siebie, zastanówcie się, proszę, co robicie. Cena, jaką będziecie musieli zapłacić, jest dużo wyższa, niż sobie wyobrażacie."

Co do fabuły i odczuć związanych z lekturą „Końca śmierci” to mogę śmiało powiedzieć, że nic się nie zmieniło. Niesamowita mnogość i szczegółowość opisów, pomysłów, analiz tego co może się stać w przestrzeni technologicznej i społecznej jest wprost powalająca. Mam wrażenie, że autor rozwinął się i popuścił wodzę fantazji jeszcze bardziej niż do tej pory, a jednocześnie cały czas stara się wywołać w czytelniku przekonanie, że to wszystko może się stać już w dniu jutrzejszym. To niesamowite uczucie, gdy po raz kolejny śledzimy poczynania i myśli pojedynczych osób, a za chwilę stajemy przed ważącym się losem poszczególnych planet i galaktyk. Oczywiście ta ogarniająca całą historię epickość, jest związana z częstym wzrostem „patosometru” na czasami wręcz nieznośnie wysoki pułap, ale to chyba już produkt uboczny, którego ciężko się pozbyć w tego typu dziełach. Tak czy inaczej, duże brawa dla Cixin Liu za odwagę w kreowaniu takiego uniwersum.

Na koniec zostaje tylko żałować, że to już koniec tej przygody. Zapewne znowu przez długi czas nie uświadczymy historii podobnego formatu. Miejmy nadzieję, że wcześniej doczekamy się epickiej ekranizacji. Tego sobie i Wam wszystkim życzę :)

Pozdrawiam

T.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy



INFORMACJE O KSIĄŻCE
Tytuł: Koniec śmierci
Cykl: Wspomnienie o przeszłości Ziemi
Autor: Cixin Liu
Data wydania: 3 kwietnia 2018
Gatunek: science-fiction, fantastyka
Wydawnictwo: Rebis
Liczba stron: 840


Nagrody: Locus Science-fiction Award (2017)
Nominacje: Hugo (2017)

Nominacje: Książka Roku Lubimycztac.pl (2018)

Ocena Księgozbioru:
9/10
A ja żem jej powiedziała...

A ja żem jej powiedziała...



Gdy chodziłam do 8 klasy podstawówki koleżanki nosiły sekretniki, a w nich zdjęcie długowłosego młodzieńca. Wszystkie jednego i tego samego. Nazywał się Piotr Banach. Razem z miłością do Piotra kiełkowała miłość do Hey (sorry Kaśka, że w tej kolejności, ale wiesz taki life;). One słuchały, a ja z nimi. Z czasem sekretniki ze zdjęciem gdzieś się zapodziały, a miłość do zespołu została. Potem przyszła fascynacja solowymi poczynaniami wokalistki grupy - Katarzyny Nosowskiej. No i tak jakoś ta Kaśka mi towarzyszy od tych młodzieńczych lat, aż do dziś. Ja ją obserwuję na Ig ona mnie nie, ale to nic ;). Zatem gdy Nosowska napisała książkę oczywistym było, że trafi ona w moje ręce. 





Książka „A ja żem jej powiedziała...” to pokłosie serii filmików, które Kaśka zaczęła umieszczać na swoim profilu, na Instagramie, w zeszłym roku. Jest to zbiór przemyśleń i spostrzeżeń autorki na różne tematy, od związków przez showbiznes na miłości do jedzenia i dietach skończywszy. A okazuje się, że Nosowska świetnym obserwatorem jest. Niełatwe relacje z rodzicami, nierówna walka z kompleksami, których autorka mimo, iż uwielbiana przez rzesze fanów, nadal się nie potrafi pozbyć. Wszystko to takie osobiste, prosto z serca, bez koloryzowania. Czasem gorzko, czasem przezabawnie. Ale czy nie takie właśnie jest życie? Czasem daje do myślenia, a czasem pozwala się śmiać do łez. Kaśka kupiła mnie właściwie już od pierwszej strony. 

„Jako dwuipółlatka dorwałam się do apteczki i rozdzieliłam miedzy siebie i kuzyna tabletki sprawiedliwie, w systemie „jedna dla mnie, jedna dla ciebie”. Dla mnie duża tabletka wapna, bo byłam duża, dla niego małe relanium, bo był mały. Odratowano.” 


Do tego wszystkiego jeszcze fajna oprawa graficzna, świetnie obrazująca poszczególne teksty. Zasiadłam, przeczytałam i jestem zachwycona. Liczę na więcej. 

Pozdrawiam
K.

Za egzemplarz recenzencki dziękujemy:
Znalezione obrazy dla zapytania wielka litera


INFORMACJE O KSIĄŻCE 

Tytuł: A ja żem jej powiedziała... 
Autor: Katarzyna Nosowska 
Data wydania: 18 maja 2018 
Gatunek: literatura współczesna 
Wydawnictwo: Wielka Litera 
Liczba stron: 208
Nominacje: Książka Roku Lubimycztac.pl (2018)
Nagrody: Książka Roku Lubimycztac.pl (2018)

Ocena Księgozbioru: 
9/10



Player one

Player one




Czy wiesz czym jest tzw. „easter egg”? Jeśli znasz odpowiedź na to pytanie, a jednocześnie jesteś miłośnikiem tego wszystkiego, czym obdarzyła nas popkultura lat 80., znajdujesz się w ścisłym gronie osób, które powinny być zainteresowane ostatnim światowym hitem, jakim jest „Player One”. Tym bardziej, że docenił go sam Steven Spielberg, tworząc ekranizację tej historii. 

Książka przenosi nas do roku 2045 i od samego początku kreśli bardzo ponurą wizję przyszłości (BTW, z pozytywną jeszcze się chyba nie spotkałem :). Na skutek m. in. nierozważnej polityki energetycznej (nadmierna eksploatacja zasobów, efekt cieplarniany), cały świat pogrążył się w wieloletnim kryzysie. Większość ludzkości żyje w biedzie, miasta zamieniły się w slumsy, na pracę trzeba czekać latami. 


Ucieczką od tej beznadziei jest stworzony przed wielu laty system wirtualnej rzeczywistości OASIS. Zaprogramowany przez guru gier komputerowych Jamesa Hallidaya, miał być początkowo tylko kolejnym etapem w historii elektronicznej zabawy. Z czasem dla dużej części ludzkości, okazał się być tym jedynym miejscem gdzie chce się żyć. Użytkownicy uzbrojeni w gogle i interaktywne rękawice, sterują w nim swoim awatarem i mając tysiące światów do wyboru, mogą robić co im tylko przyjdzie do głowy. Oprócz wszelkich typów rozrywek w OASIS znajdują się wirtualne szkoły, kościoły, możliwe jest zwiedzanie całego świata, przeżywanie historycznych wydarzeń lub zagranie głównej roli w ulubionym filmie. A wszystko dostępne jest całkowicie za darmo. OASIS po prostu rządzi światem. 

W chwili śmierci Jamesa Hallidaya wszyscy użytkownicy dostają wiadomość. Ekscentryczny twórca OASIS zdecydował się pozostawić po sobie serię podchwytliwych zagadek, tzw. easter eggów, zrodzonych z jego fascynacji do popkultury minionych dekad. Ten kto rozwiąże je wszystkie, odziedziczy jego fortunę i przejmie kontrolę nad OASIS. Zaczyna się piekielnie trudny wyścig. 



Historię poznajemy z perspektywy młodego chłopaka, Wade Wattsa, który cały swój wolny czas poświęca na próbie rozwiązania wspomnianych zagadek. On i wiele innych geeków musi się spieszyć, bo do wyścigu przystąpił również największy światowy koncern, z armią non stop główkujących pracowników na czele. A gdy OASIS wpadnie w ich ręce, świat jaki znają z pewnością się skończy. 

Absolutną większość czasu spędzamy razem z Wadem w wirtualnej rzeczywistości. Bohater tak naprawdę nie wyróżnia się niczym specjalnym, ale też w żaden sposób nas od siebie nie odrzuca. Taki zwyczajny geek, stroniący od innych ludzi i nie mający grosza przy duszy. Nim dotrzemy do właściwej akcji, bardzo dużo czasu zajmuje nam tłumaczeniem jak OASIS działa. Na początku jest ciekawie i nie opuszcza nas myśl, że taki system faktycznie kiedyś nas czeka. Z czasem opisywanie kolejnych niuansów wydaje się jednak być mocno na siłę i sztucznie wydłuża cała historię. Cały czas oczywiście poznajemy kolejne tytuły gier, książek lub filmów z lat 80. i związane z tym ciekawostki, ponieważ jak wiemy wiedza na ten temat, może być dla naszego bohatera bezcenna. Jeśli ktoś nie zna tych tematów, z pewnością wiele z lektury tej książki utraci. 


W dalszych rozdziałach historia przyśpiesza, bohaterzy prześcigają się w rozwiązywaniu kolejnych zagadek, a im bliżej końca atmosfera coraz bardziej zagęszcza się i robi się naprawdę niebezpiecznie. Niestety jednocześnie nie opuszczało mnie wrażenie, że Wade'owi tak naprawdę nic nie może się stać, a całe to główkowanie przychodzi zbyt łatwo. Na szczęście akcja jest na tyle wartka, że aż tak bardzo się tym nie przejąłem, a książkę, mimo niemałej objętości, czytało mi się naprawdę szybko. W to wszystko mamy oczywiście wpleciony wątek miłosny, niestety jak to bywa w tego typu książkach, dosyć marnej jakości. Całość jest dosyć czarno-biała, koniec nie zaskakuje i tym, co trzymało mnie przy tytule była przede wszystkim nostalgia. 



Mam pewien problem z oceną całości. Z jednej strony książka stylem pisania kierowana jest w stronę młodzieży, lektura jest szybka łatwa i przyjemna i nie wymaga większego skupienia czy zaangażowania. Z drugiej strony bez znajomości popkultury minionych lat (co jest domeną osób raczej 30+) tracimy orientację i większość przyjemności z lektury. Dziwny to powstał miszmasz, ale takie jest właśnie ryzyko gdy pewne rzeczy stworzone są, jak się domyślam tylko i wyłącznie z nostalgii. Młodzież doceniająca tą pradawną klasykę, może spokojnie dorzucić punkcik do oceny.


Pozdrawiam
T.


P.S. Za zdjęcia dziękuję @ale.dzien, zapraszam do obserwowania profilu na instagramie.


Za egzemplarz recenzencki dziękujemy:

INFORMACJE O KSIĄŻCE 
Tytuł: Player one
Autor: Ernest Cline
Data wydania: 4 kwietnia 2018
Gatunek: 
fantastyka, science-fiction
Wydawnictwo: Feeria Young
Liczba stron: 504


Nagrody: Prometheus (2012)
Nominacje: Campbell (2012)


Ocena Księgozbioru:

6/10
Żeby nie było śladów

Żeby nie było śladów


Dziś recenzja książki zgoła odmiennej od przedstawianych zazwyczaj. Rzekłabym, że dla specyficznej grupy odbiorców. Autor Cezary Łazarewicz był przez wiele lat reporterem „Przekroju”, „Polityki”, „Gazety Wyborczej” czy „Wprost”. Za swoją książkę „Żeby nie było śladów” – o której dziś kilka słów - otrzymał Literacką Nagrodę „Nike”. Książka otrzymała również nominację do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki, oraz nominację do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego za rok 2017. 

Sięgnęłam po ten reportaż, ponieważ historia zamordowanego Grzegorza Przemyka obiła mi się o uszy, a tak naprawdę nie znałam jej w całości. 

Często wraca się do czasów PRL-u i służb bezpieczeństwa. Choć przyszło mi również żyć w tamtym okresie to z uwagi na mój wiek, wydarzenia i atmosfera panująca wówczas jest mi zupełnie obca. 


Cezary Łazarewicz w swoim reportażu przedstawił chyba jedną z najbardziej głośnych, a zarazem przejmujących historii okresu komunizmu. Historia osiemnastoletniego maturzysty i jego matki bardzo mną wstrząsnęła. Morderstwo Przemyka nie uszło uwadze opinii publicznej ze względu na fakt, iż matka (opozycjonistka) miała szereg znajomych również takich, którym udało się przekazać informację o tych wydarzeniach zagranicznym korespondentom. Szantaż, kłamstwo, zastraszanie, które wylewa się praktycznie z każdej kartki jest wręcz przerażające. Wiadomym jest, że władza w tamtych czasach manipulowała, jednak skala przedstawiona w tym reportażu, mnie jako czytelnika, powala na kolana. Co do bohaterów reportażu nie mi oceniać ich życie i wybory. Jednak miejscami i te fragmenty dawały mi jako czytelnikowi do myślenia. 


Manipulacja w tej sprawie dochodziła do tego stopnia, że władza próbowała wpłynąć na zeznania Cezarego F. (głównego świadka). Służy próbowały nakłonić jego ojca do tego by syn zmienił oświadczenie. 

Osobom takim jak ja, żyjącym już w wolnym kraju to wydaje się wręcz jak kiepski scenariusz, który opowiada o czasach gdy wymiar sprawiedliwości nie był niezależny. Książka przeraża tym bardziej, że nie jest to fikcja literacka, a historia bestialsko zamordowanego maturzysty. 

W teatrze Polonia w Warszawie możecie również obejrzeć spektakl pod tym samym tytułem w reżyserii Piotra Ratajczaka. 


Pozdrawiam 
A.

INFORMACJE O KSIĄŻCE 

Tytuł:Żeby nie było śladów 
Autor: Cezary Łazarewicz 
Data wydania: 17 lutego 2016 
Gatunek: Literatura faktu 
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czarne 
Liczba stron: 316 
Nagrody: Nagroda Literacka Nike (2017) 
Nominacje: Nagroda Historyczna im. Kazimierza Moczarskiego (2017), Nagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki (2016), Książka Roku Lubimyczytać.pl (2016) 

Ocena Księgozbioru: 

8/10

Droga

Droga


Cormac McCarthy uznawany jest za jednego z największych współczesnych amerykańskich powieściopisarzy. Jego realistyczny styl, często nawiązujący do surowych, bezkresnych terytoriów teksańsko-amerykańskiego pogranicza sprawił, że stał się również jednym z moich ulubionych autorów. Tę opinię dobitnie potwierdziła „Droga”, dzieło obok którego nie da się przejść obojętnie.

Świat w „Drodze” jest jednym z najbardziej ponurych i okrutnych, z pośród tych jakie do tej pory dane było mi poznać. Jak okiem sięgnąć, dookoła nie ma śladów żadnego życia. Jest natomiast pył, zgliszcza, szarość, ogołocone drzewa, puste drogi i opuszczone domy. Co dokładnie się stało, nie wiemy i możemy się tylko tego domyślać, ale nastąpiło nagle i definitywnie, zakończyło wszystko co do tej pory znaliśmy. 

"Ludzie zawsze myśleli o jutrze. Ja w to nie wierzyłem. Bo jutro nie myślało o nich. Nawet nie wiedziało, że są."


Jedną z pustych dróg podróżuje dwójka naszych bohaterów - ojciec i jego kilkuletni syn. Jedne z nielicznych osób, które przeżyły katastrofę. Pchają przed siebie na wpół sprawny wózek, wypełniony tym co może się przydać do przeżycia kolejnego dnia, z myślą aby nikogo na tej drodze nie spotkać. Taka pusta droga znaczy wiele, ponieważ w tym świecie, gdzie innego pożywienia niż stare konserwy lub inni ocaleni nie ma, dawno już zapomniano czym jest człowieczeństwo. 



W tułaczce do dającego nikłą nadzieje miejsca, poznajemy niezwykłą relację między ojcem i synem. Obaj są dla siebie wszystkim, co trzyma ich przy życiu. Mężczyzna mimo utraty sił i wiary, robi co może, aby dać chłopcu jakiekolwiek szanse na przeżycie. Chroni go przed śmiercią, ale jednocześnie wie, że zadana szybko, może być najlepszym darem. Pilnuje również aby w tych okrutnych czasach, jedynych jaki do tej pory poznał, nie zapomniał tego czym jest dobro. Dla chłopca ojciec jest całym światem. Zaszczepione w nim przez niego wartości, nie pozwalają mu przestać wierzyć, że gdzieś na tym pustkowiu są jeszcze ludzie, którzy chcą im pomóc i którym należy pomóc. Że jest jeszcze nadzieja. Jej brak wydaje się być straszniejszy niż śmierć.

"Czy ty jesteś bardzo odważny? - Średnio. - A co zrobiłeś najodważniejszego w swoim życiu? - (...) Wstałem dziś rano."


Osoby oczekujące wartkiej i zaskakującej fabuły w postapokaliptycznej scenerii mogą się srodze zawieść. To co stanowi o sile tej książki to nie opowiedziana historia, a ogromny ładunek emocji jaki ze sobą niesie i ciężar pytań jakie stawia autor w temacie człowieczeństwa. Pozwolę sobie zacytować fragment opinii Jacka Dukaja:
""Droga” to czarna jak węgiel elegia o tym kolorowym raju, w którym żyjemy, nie zdając sobie sprawy z naszego szczęścia."
Surowe, naturalistyczne, ale jednocześnie hipnotyczne i mające coś z poezji, opisy upadłego świata, są często przerażające i prawdziwie depresyjne. Jednocześnie mało jest tak pięknych rzeczy jak to przedstawione nam chłopięce serce i głęboka ojcowska miłość. Te niesamowicie realistyczne obrazy, jak mało które, poruszyły i moje serce. Po raz pierwszy też zdarzyło mi się kończyć książkę w drodze do pracy, ze łzami w oczach. Ciężko coś więcej napisać, ”Drogę” po prostu trzeba przeczytać.
"A my cały czas jesteśmy dobrymi ludźmi?, spytał
Tak. Jesteśmy dobrymi ludźmi.
I zawsze tak będzie?
Tak. Zawsze tak będzie.
Dobrze"

Pozdrawiam
T.



INFORMACJE O KSIĄŻCE 

Tytuł: Droga 
Autor: Cormac McCarthy
Data wydania: 10 marca 2008 
Gatunek: fantastyka 
Wydawnictwo: Literackie
Liczba stron: 268
Nagrody: Pulitzer Prize (2007)
Nominacje: FAW Best Books of the Year (2015)

Ocena Księgozbioru: 
10/10 


Słowik

Słowik




Chyba wypada zacząć od tego, że książka ta została wybrana przez użytkowników portalu „Lubimy czytać” książką roku 2016 w kategorii: powieść historyczna. Czy moim zdaniem zasłużyła na ten znamienny tytuł zaraz Wam powiem.
„Miłość pokazuje nam kim chcemy być. Wojna pokazuje nam kim jesteśmy.”
Kolejna powieść o wojnie można by powiedzieć, aczkolwiek dużo bardziej niż na wojnie autorka skupiła się na relacjach rodzinnych, motywach działania oraz różnych metodach walki. Słowik to opowieść o rodzinie, miłości i życiu w niezwykłych okolicznościach wojny.
Isabelle i Vianne, to dwie siostry, które dzieli właściwie wszystko. Trudne dzieciństwo rozluźniło więzi rodzinne pomiędzy nimi. W momencie wybuchu wojny Vianne jest dorosłą kobietą mającą swoje życie, męża i córeczkę. Wiedzie spokojne życie w małym miasteczku, ma pracę i przyjaciół. Isabelle od małego opuszczona przez wszystkich dopiero wkracza w dorosłość. Właśnie została wyrzucona z kolejnej szkoły z internatem. Ojciec, który nie chce mieć z nią nic wspólnego wysyła ją do siostry. Obie mają zgoła inny pogląd na to jak przetrwać wojnę. Vianne za wszelką cenę chce chronić swoją córeczkę i męża, który prosto z frontu trafia do obozu, a Isabelle mocno jej w tym przeszkadza brakiem pokory i chęcią walki z okupantem o wolność dla siebie i swojego kraju oraz o prawo do pierwszej miłość, która właśnie jej się przydarzyła. Każda idzie swoją drogą, chowając w sercu urazę do tej drugiej. Ale czy więzi rodzinne da się tak łatwo zerwać? Czy naprawdę można przejść obojętnie obok wielkiego nieszczęścia?



Kristin Hannah pisząc swoją powieść inspirowała się życiorysem bohaterki ruchu oporu Andrée de Jongh pokazując nam, jak ważnym elementem tej wojny były walczące kobiety. Jak wiele były skłonne i musiały poświęcić stojąc ramię w ramię z mężczyznami w imię walki z okupantem. Pokazuje nam też ludzi, którzy nie chcieli być bohaterami i próbowali po prostu przeżyć.
A o mały włos bym zapomniała. Myślę, że tytuł w pełni zasłużony. Choć tematyka nie należy do łatwych to jednak przedstawiona jest w taki sposób, że zachęca do czytania. Losy głównych bohaterek są poruszające. Takie książki warto czytać.
Pozdrawiam

K

INFORMACJE O KSIĄŻCE
Tytuł: Słowik
Autor: Kristin Hannah
Data wydania: 12 października 2016
Gatunek: historyczna
Wydawnictwo: Świat Książki 
Liczba stron: 560
Nagrody: Książka Roku Lubimyczytać.pl (2016)



Ocena Księgozbioru:

7/10


Problem trzech ciał

Problem trzech ciał


Nie trudno zauważyć, że recenzowany dzisiaj tytuł jest aktualnie bestselerem na półkach z science-fiction. Po kilku latach „Problem trzech ciał” chińskiego pisarza Cixin Liu doczekał się wielu tłumaczeń oraz został wyróżniony prestiżową nagrodą Hugo dla najlepszej powieści 2015 roku. Było to pierwsze takie wyróżnienie dla powieści tłumaczonej. To wszystko sprawiło, że zdecydowanie przystąpiłem do lektury.
Mimo, że do czynienia mamy z tzw. twardym science-fiction, początek powieści jest dość nietypowy, bo historyczny. Pierwsze kilkadziesiąt stron wypełnia opis rewolucji kulturalnej, która w 1967r.  zbierała w Chinach krwawe żniwo. Ofiarą jej była m. in. ówczesna inteligencja. Jak później się orientujemy, przedstawienie tych wydarzeń ma duże znaczenie, ponieważ bardzo mocno rzutują one na postawę moralną bohaterów.
W pewnym momencie przeskakujemy do właściwych wydarzeń, które mają miejsce również w Chinach, ale w bardziej aktualnych dla nas czasach. Uczestniczymy w śledztwie, które ma na celu rozwiązać zagadkę coraz częstszych samobójstw największych uczonych. Powodem tak dramatycznych decyzji ma być, jak się dowiadujemy, załamanie po odkryciu, że prawa fizyki tak naprawdę nie istnieją.
Ten zagadkowy początek prowadzi nas do wielokrotnie już poruszanego, tak w literaturze jak i kinematografii, motywu pierwszego kontaktu z obcą cywilizacją. Kluczem do wszystkiego okazuje się być tytułowy problem trzech ciał. Jest to klasyczny problem w mechanice polegający na opisaniu za pomocą języka matematycznego wzajemnego odziaływania na swoje pole grawitacyjne trzech ciał niebieskich. Mimo, że zagadnienie to jest bardzo skomplikowane, przedstawiono nam je w bardzo przystępny sposób za pomocą gry komputerowej. Bardzo często narracja prowadzi nas do tej wirtualnej rzeczywistości i są to jedne z najciekawszych chwili jakie spędzimy zagłębiając się w powieść. Spotkamy Einsteina, Newtona, ujrzymy komputery złożone wyłącznie z milionów żołnierzy, będziemy świadkami końca wielu cywilizcji. Na przestrzeni całej powieści zapoznamy się z wieloma ściśle naukowymi pojęciami i teoriami, które niekiedy wywołają "opad szczęki", ale dzięki pomysłowości autora bardzo szybko je pojmiemy. Niewątpliwie cała naukowa otoczka jest największym atutem tej powieści.
Bardzo ciekawie w dywagacje matematyczno-fizyczne wplecione zostają wątki moralne i ekologiczne, często powraca temat naszej odpowiedzialności za innych i całą planetę. Dzięki temu historia nabiera głębi i większego znaczenia, a poczynania bohaterów są odpowiednio uwiarygodnione.



Pomimo, że mamy do czynienia z sci-fi, jest tu bardzo wiele innych elementów, jak sensacja, elementy grozy czy wspominany wcześniej bardzo ciekawy, a dla mnie do tej pory nieznany wątek historyczny. Aż dziw, że wszystkie te rzeczy do siebie pasują. Często jest niesamowicie, ale mimo to nie opuszcza nas wrażenie pełnego realizmu kolejnych wydarzeń.
Jedynym większym minusem jest trochę dziwny i mało porywający sposób narracji w kilku miejscach, a przede wszystkim w finale opowieści. Nie jest to poziom Stanisława Lema, ale w końcu autor  jest przede wszystkim inżynierem w elektrowni atomowej, a nie pisarzem, więc to akurat można wybaczyć :)
Podsumowując, faktycznie miałem do czynieni z bestsellerem, a po takiej satysfakcjonującej lekturze aż ciężko wrócić do czegoś  „prostszego”. Dołączam do Baracka Obamy i Marka Zuckerberga, czyli jak można dowiedzieć się z okładki - fanów powieści i niecierpliwie czekam na dalsze tomy.
Pozdrawiam
INFORMACJE O KSIĄŻCE
Tytuł: Problem Trzech Ciał
Cykl: Wspomnienie o przeszłości Ziemi
Autor: Cixin Liu
Data wydania: 14 marca 2017
Gatunek: science-fiction, fantastyka
Wydawnictwo: Rebic
Liczba stron: 456
Nagrody: Hugo (2015)
Nominacje: Prometheus (2015) , Campbell (2015) , Locus Science-fiction Award (2015) ,
Nebula (2014)

Ocena Księgozbioru:
8/10


Pustki

Pustki



Informacja o nagłym osunięciu się ziemi i dziecku znalezionym w starym domu przywołuje wspomnienia sprzed wielu lat. Wspomnienia ostatniej pielgrzymki do Pustek, odludnego rejonu angielskiego wybrzeża. Grupa pielgrzymów wyrusza z Londynu do wynajętego domu w Moorings. Mają tam spędzić cały Wielki Tydzień, aby w Niedzielę Wielkanocną udać się do cudownego źródełka. Grupa pielgrzymów jest dość specyficzna. Ksiądz, starsze małżeństwo, młodzi narzeczeni oraz rodzina z dwójką chłopców, z których jeden jest niemy. Jadą tam w celu pokuty i modlitwy, ale mają też nadzieję, że w końcu stanie się cud i Andrew pieszczotliwie zwany Hannym zacznie mówić. Od samego początku nic nie jest tak jak powinno. Jest z nimi nowy ksiądz - poprzedni zmarł w dziwnych okolicznościach - który nie do końca rozumie ich potrzeby. Psuje się auto. Ich spokój zakłócają dziwni miejscowi. Wzajemne niesnaski, drobne tajemnice i zbyt wygórowane oczekiwania kładą się cieniem na relacjach naszych pielgrzymów. To co z początku wydaje się być głęboką wiarą okazuje 
się być tylko fasadą.

„Niespodziewana mgła, bełkot gromu nad morzem, wiatr pędzący przez plażę swój łup w postaci starych kości i śmieci – to wystarczyło, by człowieka ogarnęło poczucie, że zaraz coś się wydarzy. Ale co takiego nie wiedziałem”

Moim zdaniem ten cytat to kwintesencja tej powieści. Od pierwszej strony wiemy, że coś się
 wydarzy. To nieuniknione. Ale co to takiego? Z każdą stroną jesteśmy utrzymywani w ciągłym napięciu i oczekiwaniu na grom z jasnego nieba. Akcja toczy się bardzo powoli i generalnie nic się nie dzieje, a jednak wciąż się czegoś boimy. Pełno tu niedopowiedzeń, retrospekcji, religii i mistycyzmu. Pełno dulszczyzny i zakłamania. Autor nie pozostawia suchej nitki na religijnym fanatyzmie.
Koniec mnie osobiście lekko rozczarowuje, gdyż po tak długim oczekiwaniu w ciągłym napięciu (całe półtora dnia – z przerwą na pracę - zajęło mi przeczytanie tej książki ;)) spodziewałam się troszkę bardziej spektakularnego zakończenia. Mimo to polecam, dawno nic tak mnie nie wciągnęło, poza tym to książka głęboka i mądra, a do tego na pewno nietypowa.
Na zakończenie dodam jeszcze, że książka ta zajęła drugie miejsce w plebiscycie Książka Roku 2016 portalu lubimyczytać.pl    
Pozdrawiam
K

INFORMACJE O KSIĄŻCE
Tytuł: Pustki
Autor: Andrew Michael Hurley
Data wydania: 31 sierpnia 2016
Gatunek: Horror
Wydawnictwo: W.A.B. 
Liczba stron: 400

Nagrody: Costa Book Awards(2015)
Nominacje: Książka Roku Lubimyczytać.pl (2016)

Ocena Księgozbioru:

7/10
Copyright © 2014 Ksiegozbiór , Blogger
blog
blog