Marsjanin



W trakcie lektury kolejnych książek, regularnie przychodzi taki moment gdy mam ochotę na coś zdecydowanie lżejszego i mniej wymagającego, gdzie krótka przerwa w czytaniu nie grozi cofaniem się o kilka rozdziałów J. Ostatnią taką lekturą był dla mnie „Marsjanin”, którego ekranizację jeszcze nie tak dawno mogliśmy podziwiać w kinie.



„Kilka dni temu był jednym z pierwszych ludzi którzy stanęli na Marsie. Teraz jest pewien, że będzie pierwszym, który tam umrze”

Te dwa zdania umieszczone na okładce bardzo dobrze nakreślają nam fabułę książki. Głównym bohaterem jest kosmonauta, który w wyniku wypadku podczas kosmicznej misji pozostaje sam jak palec na planecie Mars. Napięcie zaczyna rosnąć jeszcze bardziej gdy uświadamiamy sobie, że oprócz naszego bohatera, Marka Watneya, nikt o tym fakcie nie wie. Tak więc Mark zdany jest tylko na siebie i non stop będzie musiał walczyć o życie. Pamiętam, że ktoś zachęcając mnie do tej lektury, przyrównał ją do przygód Robinson Crusoe i było w tym sporo racji. Zaskakujące jest tylko to, że w tym porównaniu o wiele ciekawiej wypada historia Marsjanina, mimo iż mamy do czynienia z wielką, pustynią gdzieś w kosmosie a nie z tajemniczą, atrakcyjną, bezludną wyspą. 

Aby przeżyć na Marsie Mark potrzebował, dwóch rzeczy, które jednocześnie są największymi atutami książki. Pierwszą jest jego przeogromna wiedza z kilku dziedzin nauki (w końcu jest astronautą). Autor powieści, Andy Weir, w bardzo interesujący i zarazem zrozumiały sposób tłumaczy nam kolejne pomysły Marka na przeżycie. Zawiłości fizyki, chemii, biologii czy najnowszych technologii tłumaczone są precyzyjnie, a poznawanie ich daje naprawdę dużo frajdy. Poza tym cały czas mamy wrażenie, że to wszystko mogłoby się naprawdę wydarzyć, co dodatkowo podwyższa atrakcyjność historii. Można powiedzieć, że nasz bohater jest krzyżówką Robinsona Crusoe z bardziej realistyczną wersją MacGyvera.


Drugim atutem książki, a jednocześnie sposobem Marka na przeżycie jest przezabawny, typowo amerykański wisielczy humor i masa dystansu jaki nasz rozbitek ma do całej sytuacji. Można powiedzieć, że już na początku godzi się ze swoją śmiercią, a każdy następny dzień jest dla niego miłym zaskoczeniem. Narracja w dużej mierze prowadzona jest za pomocą pisanych przez Marka dzienników pokładowych. Czytając je a to mu współczujemy, a to wybuchamy śmiechem, boimy się o jego życie i znowu się uśmiechamy. Marka po prostu nie sposób nie lubić. Nie siedzi w miejscu, nie rozkleja się, ciągle walczy aby jak prawdziwy amerykański hero skopać tyłek wielkiej czerwonej planecie. Tak więc mimo że sytuacja nie jest lekka, to więcej napięcia jest chyba gdy narracja przenosi się do NASA, gdzie wszystko wydaje się być o wiele poważniejsze i trudniejsze.


Książka nie bez powodu zyskała dużą popularność. Jeśli ktoś oglądał film, to spokojnie może jeszcze do niej zajrzeć. Mimo ze ekranizacja jest nie najgorsza, to praktycznie nie ma w niej omawianych wcześniej, ciekawych, budujących klimat, szczegółów technicznych, które jak dla mnie są najważniejszym punktem tej powieści. Polecam jako bardzo dobry, lekki przerywnik.


Pozdrawiam
T

INFORMACJE O KSIĄŻCE
Tytuł: Marsjanin


Autor: Andy Weir
Data wydania: 19 listopada 2014
Gatunek: fantastyka, science-fiction
Wydawnictwo: Akurat
Liczba stron: 384


Nominacje: Campbell (2015)
Ocena Księgozbioru:

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2014 Ksiegozbiór , Blogger
blog
blog