Kocia kołyska



Kurt Vonnegut przewijał się przez moją „kupkę wstydu” już od dłuższego czasu. Przyszedł wreszcie ten dzień, że Wydawnictwo Zysk i S-ka zdecydowało się na reedycje dzieł tego klasyka i wiedziałem, że teraz nie mogę już odpuścić :). Wspominam o tym we wstępie dlatego, że z perspektywy „po” już wiem, jak istotny dla odbioru tego co pisze Vonnegut jest nasze dotychczasowe doświadczenie z tym autorem (lub jego brak).




"Kocia kołyska" opowiada o perypetiach pewnego dziennikarza, który postanowił napisać książkę o wielkim uczonym, Feliksie Hoenikerze, twórcy bomby atomowej, zrzuconej później na Hiroszimę. Proces zbierania materiału do książki zaprowadził go do współpracowników zmarłego konstruktora, oraz jego dorosłych już dzieci. Natrafiając w wyniku tego na trop tajemniczej i śmiertelnie groźnej dla świata substancji kryjącej się pod kryptonimem „lód-9”, szereg zbiegów okoliczności skierował naszego dziennikarza i innych, nieprzypadkowych gości, na zapomnianą przez Boga karaibską wyspę San Lorenzo. Z czasem nasz bohater zaczyna odkrywać, iż tajemnicze wydarzenia na kierowanej przez dyktatora wysepce, prowadzą świat po raz kolejny w kierunku śmiertelnego niebezpieczeństwa.





Historie zawartą w „Kociej kołysce” przedstawiłem Wam w bardzo skrótowy sposób i „po łebkach”, bo z tego co zauważyłem, podejście to jest tożsame z podejściem autora do tego aspektu powieści. Książka jest poszatkowana na wiele 2-3 stronicowych rozdziałów, z których każda jest oddzielną sceną, rozważaniem, tematem rozmowy, w którym bierze udział nasz bohater i narrator zarazem. Prosta historia oraz forma może być myląca i łatwo może uśpić naszą czujność. Pomimo, że krótkie, rozdzialiki te są bardzo bogate w różnego rodzaju filozoficzne aluzje, porównania, odniesienia do szerszej niż ta przedstawiona w powieści rzeczywistości. Zamiast absurdalnej historyjki science-fiction zaczynamy zauważać wyraźne nawiązanie np.: do wielu smutnych momentów z historii, gdzie ludzkość pod wpływem fałszywych idei, utopii, poddaje się rządom nielicznych osób. Wymyślony świat San Lorenzo z każdym kolejnym rozdziałem coraz bardziej przypomina nam świat, w którym żyjemy, a zabawne żarty i aluzje stają się coraz bardziej gorzkie. Początkowo lekka powieść, przeistacza się w bardzo poważne rozważania na temat kondycji moralnej społeczeństwa, a czarny, ponury scenariusz zbliża się do nas w tempie szybszym, niż byśmy tego chcieli.

Newt siedział nadal skulony w leżaku. Wyciągnął przed siebie upaćkane dłonie, jakby miał na nich rozpiętą kocią kołyskę.
- Nic dziwnego, że dzieci wyrastają potem na wariatów. Kocia kołyska to tylko kilka iksów ze sznurka pomiędzy czyimiś palcami i dzieciak patrzy, i patrzy na te iksy....
- I co?
- I nic. Nie ma żadnego cholernego kota, żadnej cholernej kołyski.




Całość może nie wywarła na mnie aż tak piorunującego efektu jak na krytykach, ale nie mogę nie docenić talentu autora do tego, w jak niewielu słowach umiał zawrzeć tyle sensu i pomysłowości. W sumie wydaje się, że powieści nic nie brakuje, ale trochę zbyt papierowi bohaterowie i zbyt gorzka satyra (bliżej mi do czegoś w stylu „Paragraf 22”), sprawiły że jednak trochę odczekam zanim złapię za kolejny tytuł Vonneguta. Tak czy inaczej z „Kocią kołyską” zapoznać się polecam, bo wartość jaką niesie za sobą ten tytuł jest bezdyskusyjna, czy się z autorem zgadzamy czy też nie.

Pozdrawiam

T.


Za egzemplarz recenzencki dziękujemy:



INFORMACJE O KSIĄŻCE
Tytuł: Kocia kołyska 
Autor: Kurt Vonnegut 
Data wydania: 28 stycznia 2019 
Gatunek: literatura piękna 
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Liczba stron: 360
Ocena Księgozbioru:

8/10

10 komentarzy:

  1. Jak na klasykę przystało - rewelacja.
    Z mojej strony polecam wszystkim.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za opinię, nowości atakują zewsząd ale do klasyki wracać zawsze warto. Ta mnie właśnie nakręciła na odświeżenie "Paragrafu 22" :) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Jakoś mnie ten tytuł, do siebie nie przekonuje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstyd się przyznać, ale nie czytałam. I to nie czytałam ani jednego dzieła. Kurcze, trzeba to naprawić!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie rezygnuje z dalszego zapoznawania się, "Śniadanie mistrzów" chyba będzie następne.

      Usuń
  4. Piękna, minimalistyczna okładka i ciekawie zapowiadająca się treść. Zapisuje tytuł. ;)
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    www.zycie-wsrod-ksiazekk.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, aż sam się sobie dziwię, że zapomniałem o tym wspomnieć. W zalewie nijakości ta okładka pięknie się wyróżnia.
      Pozdrowionka ;*

      Usuń
  5. Klasyka klasykiem. Szanuję, ale... chyba akurat ta nie dla mnie :)
    Pozdrawiam, Eli https://czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaje, nie każdy tu się odnajdzie. Dzięki za zaproszenie;)

      Usuń

Copyright © 2014 Ksiegozbiór , Blogger
blog
blog